W niedzielne burzowe popołudnie Rokita pokonała wyżej notowanego Krakusa Swoszowice 2-1, po bramkach Żuławińskiego i D.Wyroby. Dla naszego zespołu było to trzecie zwycięstwo z rzędu.
Przed tygodniem Rokita nie grała swojego meczu z powodu ulewnego deszczu, który nawiedził Kornatkę, tym razem pogoda pozwoliła rozegrać zawody choć nad boiskiem Krakusa cały czas krążyły burzowe chmury. Już przed meczem trener Maniecki mógł być dobrej myśli, ponieważ po raz pierwszy na wiosnę miał do dyspozycji wszystkich swoich najlepszych zawodników i pełną ławkę rezerwowych.
Początek spotkania zapewne ostudził pozytywne nastawienie szkoleniowca Kornatki, bo jego podopieczni, nienajlepiej weszli w mecz i mieli ogromne problemy z organizacją gry i utrzymywaniem się przy piłce. Pierwszy kwadrans przebiegał pod dyktando gospodarzy, którzy nie potrafili jednak sforsować defensywy gości. W 16 min szczęście uśmiechnęło się do Żuławińskiego, gdy zaatakował bramkarza miejscowych po odegraniu piłki przez jednego z obrońców. Golkiper Krakus tak niefortunnie wybijał piłkę, że ta trafiła w „Żułę” i wpadła do bramki.
Odpowiedz byłego VI-ligowca przyszła jednak bardzo szybko, bo już w 22 min po ładnej oskrzydlającej akcji wyrównali wynik meczu. Po tym golu Krakus poszedł za ciosem i raz za razem zagrażał bramce Kornio. Rokita wyprowadzał co prawda kontrataki ale w okolicach pola karnego łatwo gubiła futbolówkę. Gdy wydawało się że miejscowi strzelą bramkę w 36 minucie Kornatka znów zrobiła wypad pod bramkę rywala. Szybką akcję napastnikó kapitalnie wykończył D.Wyroba, który z rogu pola karnego przelobował bramkarza. Pod koniec pierwszej połowy kolejny kontratak Rokity mógł jej dać bramkę na 3-1, ale strzał Żuławińskiego sparował bramkarz po czym piłka odbiła się na linii bramkowej i wyszła w pole.
Po zmianie stron obraz gry uległ gwałtownej zmianie. Krakus próbował długo utrzymywać się przy piłce, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Natomiast Rokita wręcz przeciwnie zaczęła grać znacznie lepiej i każda akcja Rokiciaków mogła przynieść bramkę. Niestety znów na bakier było z skutecznością. Po przerwie Rokita mogła zdemolować Krakusa, ale w wybornych sytuacjach nie trafiała do bramki i do końca spotkania musiała drżeć o wynik. Na szczęście świetnie dysponowana tego dnia była defensywa i doskonale broniła dostępu do bramki Kornio.
Rokita w coraz lepszej formie, szkoda tylko, że tak późno!